Najpierw obowiązkowy shopping.../
First, there was an obliagatory shopping...
... a poźniej pogaduchy w "Spiżarni Warszawskiej" (Hoża 61). Marlena ograła mnie w bierki./
... and then we had a small chat in "The Warsaw Pantry" (Hoża 61). Marlena beat me in pick-a-stick.
4 comments:
jednak zdjecia z koleznka Marlena maja klimat. ja tam zostaje fanka ;)
muszę jej koniecznie powiedzieć, że oto nie mi, ale innym, się ona na zdjęciach podoba! :)
Herbaciane zdjęcie świetne - ładnie skadrowane, nieco tajemnicze. Ma w sobie to coś :-)
Bo nie od dziś wiadomo że Marlena wymiata! ...w bierki i inne gierki (oraz na ostatnim zdjęciu) ;D
Herbaciane faktycznie ma to coś :)
Post a Comment